Zawsze razem
Termin: 1- 7 lipca 2010 r.
Miejsce: Mariampole (Litwa)
Liczba uczestników: 24 osoby
Lider projektu: Centrum Dzieci i Młodzieży w Vilkaviškis
Partner: Dom Kultury Zacisze w Dzielnicy Targówek m.st. Warszawy w Warszawie
Wsparcie finansowe - Polsko-Litewski Fundusz Wymiany Młodzieży
Sześciodniowe spotkanie młodzieży z Warszawy i Vilkaviškis na Litwie. Głównym działaniem będzie przygotowanie filmu o miłości Barbary Radziwiłłówny i Zygmunta Augusta na tle wspólnych wydarzeń historycznych.
Całość wzbogacą warsztaty artystyczne, przygotowanie scenariusza, scenografii, montażu filmu, itp.
Projekt będzie okazją do świetnej zabawy, poznania nowych przyjaciół, zgłębienia wiedzy historycznej i filmowej.
Cele projektu:
- poznanie kultury obu krajów poprzez sąsiedzkie spotkania międzykulturowe;
- promowanie idei równouprawnienia, praw człowieka;
- porównanie systemów polityki młodzieżowej obu krajów.
Nasz blog
Dzień pierwszy
Po długotrwałej i jakże nużącej podróży z Warszawy Centralnej dotarliśmy do Marijampola. Kiedy wysiedliśmy z pociągu od razu poczuliśmy namiastkę litewskiej kultury gdy przywitano nas tradycyjnymi rodzimymi potrawami. Otwartość i radość z jaką przywitali nas gospodarze zachęciły nas do łamania wszelkich barier komunikacyjnych i poznania odmiennej kultury oraz społeczeństwa. Jako swego rodzaju nowicjusze w podobnych przedsięwzięciach byliśmy zachwyceni integracją poprzez aktywne i intensywne spędzanie czasu co objawiło się w różnego rodzaju zabawach. Nie możemy się doczekać kolejnych dni.
Łukasz Stanowski, Piotr Piotrowski, Hubert Szwagrzyk - pokój 43
OŁ JEEEEEEEE!!!
Znowu jesteśmy na Litwie. Tym razem bez Emilki (buziaczki dla niej), ale jej nieobecność w pokoju godnie zastępuje Becia. Rozpoczęliśmy nasz dzień na peronie I dworca Warszawa Centralna. JAGODA BYŁA PRZED PANEM ZBYSZKIEM! W pociągu miło spędziliśmy czas debatując z „obcym” poważne tematy, choć był on trochę dziwny, ale POZDRAWIAMY Ze względu na częste przesiadki, musieliśmy często przenosić swoje bagaże – 4 RAZY! Zostaliśmy powitani przez Litwinów chlebem, mlekiem, podpiwkiem (?), pączusiami, ogórkiem, serem, miodem i jabłkiem. To było bardzo urocze. Miło było zobaczyć znów naszych litewskich przyjaciół. Gdy przyjechaliśmy do hotelu, wszyscy byli w totalnym szoku. Pokoje śliczne, a jedzenie – uwaga- PYSZNE! Później? Zabawy! Podczas gry pogryzły Jagodę mrówki, a graliśmy w kowbojów i konie. To jest mega niebezpieczna gra. Każdy wychodził z niej z jakimś urazem – podrapane kolana (Ola), zielone spodnie ( Jagoda + Becia), zadrapania + inne (wszyscy). To koniec – dzień pełen wrażeń
32 ROOM POZDRAWIA Becia, Ola, Jagoda
P.S. Becia jest paparazzi!
Pierwszy raz na Litwie!!!!
Odczucia całkowicie odmienne od naszych oczekiwań wielki pozytyw! Niesamowicie otwarci ludzie witający nas krowim mlekiem i surowymi ogórkami ( potem dowiemy się czy to dobre połączenie :P). Odmiana po długiej (choć jakże ciekawej) podróży z „Obcym”. Poza tym wielkie zaskoczenie: Litwa ma trzecią klasę w pociągach, która wyglądem dorównuje naszym SKM-kom!!!!!!! W takim razie jak wygląda pierwsza klasa….. Poza tym w grach i zabawach dowiedzieliśmy się, że świetnie ujeżdżamy litewskie konie Zastanawia nas co jeszcze będzie dużym zaskoczeniem…….
Martyna i Ewelina (the Best cowgirls ) - pokój 33
Dzień drugi naszego wspólnego projektu rozpoczął się dosyć wcześnie. Biorąc pod uwagę fakt, że większość nocy spędziliśmy na dyskusjach śniadanie o 9.00 wydawało się świtem. Widok za oknem rekompensował jednak wszystko. Hotel, w którym mieszkamy położony jest na wzgórzu, z którego rozciąga się piękny widok na rzekę Sesupie.
Po pysznym śniadaniu rozpoczęła się praca nad filmem. Nie jest to proste zadanie, przygotowanie całej produkcji w tak krótkim czasie. Składa się na nią wiele elementów. Podczas realizacji projektu zapoznamy się z każdym z nich.
W pięciu międzynarodowych grupach przypomnieliśmy sobie historię miłości Barbary Radziwiłłówny i Zygmunta Augusta, a następnie przygotowaliśmy poszczególne sceny. Efektem naszej pracy miały być propozycje scenariuszy do filmu, który kręcimy. Po zakończeniu pracy, każda grupa przedstawiała swój pomysł i starała się przekonać pozostałych, że ich rozwiązanie jest najlepsze. Porozumienia nie osiągnęliśmy zbyt szybko. Obserwowaliśmy typowe procesy zachodzące w grupie – wyłanianie się liderów, negocjacje, próby przeforsowania swojego rozwiązania. Po wielu dyskusjach dotyczących ostatecznego kształtu filmu osiągnęliśmy kompromis, którego pewnego rodzaju klamrą spinająca jest Jarek i Dajnus. Jutro po śniadaniu przedstawią szczegółowy scenariusz z opisem scen i sugestiami co do obsady poszczególnych ról.
Nasze spotkanie to nie tylko praca ale również rekreacja, pływanie, emocje związane z mundialem i aktywnym kibicowaniem oraz poznawanie, poznawanie, poznawanie.
komentarz:
Kochana Młodzieży i p.Zbyszku,
cieszę się, że Litwa jest Waszym ciągiem dalszym tych dobrych odzczuć i kontynuacją przyjażni. Bawcie się dobrze - poznając kulturę innych narodów przez pryzmat ludzi - tych z którymi spędzacie ten krótki ale mam nadzieję, zapamiętany do końca życia czas.
Pozdrawiam serdecznie
Bożenna Dydek
Dzień trzeci
Pokręcony dzień Odbyła się poranna ewaluacja, więc w końcu dowiedzieliśmy się jak ma wyglądać ostateczna wersja scenariusza, który przysporzył nam niemałego problemu wczoraj wieczorem. Następnie sesja zdjęciowa w starodawnych strojach, które wybraliśmy sobie poprzedniego dnia. Koronki, tiule i diademy zachwyciły damskie grono – każda mogła poczuć się jak dama dworu (a przecież nie zawsze ma się taką możliwość :>) więc w pełni wykorzystaliśmy możliwości aparatu – przynajmniej mamy taką nadzieję. Chwila przerwy i zabawy, czyli podnoszenie bambusa oraz prezentacje o swoich autorytetach. Właściwie to same zabawy aż do popołudnia, kiedy czekało nas nakręcenie kilku scen z filmu. Staliśmy się atrakcją restauracji, w której odbywało się wesele. W szczególności małych dzieci, chowających się za drzewami Przez przypadek wychodziły nam niesamowicie komiczne sytuacje (trampki w XVI wieku :P) więc z pewnością nie było nudno. Dzień zakończył się zabawą „Kisser” więc brudni, zmachani, wycałowani i szczęśliwi wróciliśmy do pokoi. Hmmm, co będzie jutro w Wilnie?....Pokój 33
Po śniadaniu od razu wzięliśmy się do roboty i zajęliśmy się scenariuszem do filmu, wprawdzie pozostały tylko drobne korekty, więc omawianie nie trwało długo. Kolejnym przyjemnym punktem dnia była sesja zdjęciowa. Każdy wybrał jeden z kostiumów. Dzięki nim chłopcy mogli poczuć się jak królowie, szlachcice bądź żołnierze. Natomiast dziewczęta przywdziały piękne suknie z dawnego okresu. Przebraliśmy się i wczuliśmy w swoje role a potem wzięliśmy udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej. Wszyscy dobrze się bawili. Po obiedzie wszyscy chętnie wróciliśmy do zabawy z filmem. Każda ze scen wymagała różnego zaangażowania, ale nawet te najtrudniejsze wychodziły nam wspaniale. Później mięliśmy chwilę relaksu podczas której wszyscy oglądali mecz piłki nożnej. Po kolacji rozpoczęliśmy nagrywać pierwsze sceny: koronacji i napaści na króla. Wieczorem zagraliśmy w grę o nazwie „kisser”, która była dla większości z nas nowa. Gra tak nam się spodobała, że graliśmy w nią do późnego wieczora zapominając o zmęczeniu.
pokój 43 – Łukasz Stanowski, Piotr Piotrowski, Hubert Szwagrzyk
Jesteśmy pewni, że ten dzień podobał się każdemu. Na początku przebrałyśmy się w piękne stroje w których pozowałyśmy do profesjonalnych zdjęć. Ola przez cały dzień kręciła loki Beacie i poparzyła sobie dwa palce. Humor poprawił nam się dzięki przyjściu litewskich bliźniaczek : Dominiki i Patrycji oraz widok Jarka w stroju kobiety. Następnie wyruszyliśmy na plan filmowy. Ogólnie kręcenie filmu było dość męczące jednak satysfakcjonujące. Najwięcej radości sprawiła nam gra KISSER!! Polega na całowaniu każdego. Nikt nie chciał by się zakończyła. Około 23 wróciliśmy do naszego pokoju. Nagle rozległ się przeraźliwy pisk !! To Jagoda zobaczyła pająka utopionego w toalecie. Nie możemy się doczekać Wilna.
pokój 32 - Beata, Ola, Jagoda.
Dzień czwarty
WILNO!!! Niesamowicie klimatyczne Stare Miasto i przede wszystkim gdzie nie spojrzeć – tam Polacy. Polacy na ulicy, przy Ostrej Bramie, w kawiarniach, sklepach, toaletach – po prostu WSZĘDZIE! Kolejny niespotykany w europejskich miastach widok – ogromna ilość drzew, dookoła parki i skwery (z czego osobiście byliśmy zachwyceni). Pogoda też nam dopisała pomijając przelotny opad. Szkoda tylko, że nie było czasu by wejść na Górę Trzech Krzyży; podobno stamtąd roztacza się najpiękniejszy widok na miasto. W zamian za to zobaczyliśmy stary, gotycki kościół św. Anny, który ukochał sobie Napoleon. Mimo niewielkich rozmiarów naprawdę robi wrażenie!!! Obiad w 4-gwiazdkowym hotelu był trochę za długi (trwał aż godzinę) i napełniliśmy brzuchy głównie sokiem grejpfrutowym, ale nie było tak źle. Nasz opiekun Zbyszek obchodził urodziny Zasłużył sobie na mały tort, bukiecik chabrów i „sto lat” – w końcu liczy się jakość, a nie ilość :P Następnie pojechaliśmy do ambasady polskiej i spełniliśmy nasz obywatelski obowiązek – zagłosowaliśmy w drugiej turze wyborów prezydenckich. Nagranie sceny ślubu, szybki shopping i powrót do naszego hotelu na lody – tak uwieńczyliśmy koniec kolejnego fajnego dnia
Pokój 33 (Ewerus i Martini)
Dzisiaj odwiedziliśmy stolice Litwy – Wilno. Dla większości z nas była to pierwsza wizyta w tym pięknym mieście. Wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Gdy dotarliśmy na miejsce zaczęliśmy zwiedzać stare miasto, począwszy od Ostrej Bramy. To miejsce kultu Polaków, Litwinów oraz ludzi z całego świata wywarło na nas ogromne wrażenie. Stare miasto przepełnione jest kościołami i katedrami. Niestety nie wszystkie udało się odrestaurować po niszczycielskim okresie komunizmu. Obiad zjedliśmy w jednym z ekskluzywnych wileńskich hoteli - Kongresowym. Potem Ci z nas, którzy posiadali prawo wyborcze pojechali do ambasady by oddać głosy w wyborach prezydenckich. Pomimo wyjazdu zagranicznego spełnili swój obywatelski obowiązek. Nawiasem mówiąc szkoda że spora część polaków w kraju nie poczuwa się do tego zadania. Po wizycie w ambasadzie nagrywaliśmy te sceny z filmu, do których potrzebowaliśmy scenerii Katedry św. Stanisława Biskupa i św. Władysława. Gdy uporaliśmy się z tym mieliśmy trochę czasu wolnego by na własną rękę poznać sekrety miasta. Potem wróciliśmy do hotelu, gdzie zjedliśmy tradycyjną litewską potrawę – cepeliny. Wieczór upłynął pod znakiem dyskusji a po zapadnięciu zmroku rozegraliśmy scenę tajnego spotkania. To był bardzo owocny dzień.
Pokój 43 – Łukasz Stanowski, Piotr Piotrowski, Hubert Szwagrzyk
Dzisiejszy dzień przyniósł wiele wrażeń. Byliśmy w Wilnie. To naprawdę zachwycające miasto. Każda z nas nie mogła wyjść z podziwu. Po lunchu pojechaliśmy kręcić scenę ślubu Barbary i Zygmunta( Brawo Beata! Nasza Barbaro! Pierwszy ślub w ogromnej katedrze: Wiesz jak się ustawić :D) Ola z Jagodą w tym czasie szkoliły się na ochroniarzy - pilnowały spokoju na planie. Dzięki temu poznały bardzo miłego warszawiaka, Pawła, który okazał się naszym rówieśnikiem. Bardzo umilił pracę. Następnie uderzyłyśmy na shopping! Bardzo dobrą stronę dzisiejszego dnia była również podróż busem - dwie godziny w jedną stronę, czyli cztery godziny na sen.
Pokój 32- Beata, Ola, Jagoda
PS STO LAT PANIE ZBYSZKU!
Dzień piąty
Dzisiejszy dzień był nieźle zakręcony, ponieważ dziś zapadł ostatni klaps na planie naszego filmu. Większość czasu poświęciliśmy na zakończenie zdjęć. Ostatnie poprawki nieudanych scen, kręcenie nowych oraz początek żmudnej acz bardzo satysfakcjonującej pracy chłopaków od montażu. To wszystko w dzisiejszym odcinku telenoweli „Zawsze razem”.
Zaczęliśmy od nakręcenia dwóch zbiorowych scen – koronacji Barbary Radziwiłłówny i balu na którym rozpoczyna się historia jej pięknej miłości z Zygmuntem II Augustem. Każdy z nas miał okazję poczuć się jak na prawdziwym planie filmowym. Oświetlenie, kadrowanie, reżyseria i muzyka - za każdy z tych elementów odpowiada inna osoba. Praca, choć nie bez drobnych (acz bardzo zabawnych wpadek) układała się wyśmienicie. Nawet na brak statywu zaradziliśmy… Stolik, krzesło i kilka książek wystarczyło XD Śmieliśmy się, bawiliśmy, kombinowaliśmy, ale też ciężko pracowaliśmy. Sceny zbiorowe wymagały dużego zaangażowania ze strony reżyserów. Pogoda niestety nie współpracowała z nami. Upał utrudniał dobranie oświetlenia i sprawiał, że biedni aktorzy czuli się w swoich szlacheckich kostiumach jak skwierczące tosty… Tak! Większość z nas poczuła prawdziwy trud pracy aktora! Wbrew pogodzie i zmęczeniu wszyscy grali zgodnie z wizją reżyserów.
Po obiedzie nakręciliśmy dwie sceny angażujące mało osób, ale wymagające od nich dużych poświęceń. To sceny „odczytu listu od szpiega” i „rozśmieszania króla do upadłego”. Te krótkie, ale chyba najzabawniejsze sceny w całym filmie sprawiły nam wiele radości, choć aktorzy musieli wydusić z siebie ostatnie poty (dosłownie).
Późnym popołudniem przyszedł czas na upragniony relaks – wybraliśmy się nad rzekę, gdzie część z nas zarzyła orzeźwiającej kąpieli w cieplutkiej wodzie. Wieczór mija błogo i leniwie. Jedni spędzają czas w zaciszu własnego pokoju inni angażują się w zorganizowane gry i zabwy. Dla mnie i moich kolegów był to chyba najfajniejszy dzień na projekcie, ponieważ lubimy teatr. Kochani, do napisania jutro!
P.S. Surówki w hotelowej restauracji są najlepsze na świecie.
Pokój 43 – Hubert Szwagrzyk, Piotr Piotrowski, Łukasz Stanowski
Dzień rozpoczeliśmy od dyskusji na temat naszej wspólnej historii. Jak się okazało litewska strona nie miała żadnych zastrzeżeń do naszej wersji wydarzeń, więc wszyscy radośnie udali się do pokoi. Tam przebraliśmy się w stroje, aby nagrać scene koronacji i balu. Pogoda była prześliczna, ale wszyscy gotowali się w kostiumach przez kilka godzin. W ramach odpoczynku i kompletnego odmóżdżenia udaliśmy się nad rzekę. Mówię Wam - nie ma to jak chwila relaksu w ciepłej wodzie. Wracaliśmy w mokrych ubraniach oraz z bananami na twarzy. Po kolacji wszystkich pogryzły mrówki podczas zabawy w mafie (i tak było warto). Natomiast całodniowy dyżur w kuchni okazał się zwykłym rozstawianiem szklanek. Wcale nie żałujemy i oby tak dalej ;) Nasz rozkład dnia już się wyczerpał, ale dzień jeszcze trwa. Wciąż pracujemy na naszym „planie filmowym”. Jutro ostateczny montaż i premiera. Zobaczymy co z tego wyjdzie…
Pokój 33 Ewerus i Martini :D
Witam! Ten dzień jest jednym z ważniejszych, ponieważ dzisiaj zakończyliśmy kręcenie filmu. Dziwne uczucie. Już zdążyłyśmy się przyzwyczaić do ciągłego przebierania i malowania. Nie raz było ciężko. Często nagrywaliśmy sceny od początku przez złe oświetlenie lub złą pracę aktorów. Rano dowiedzieliśmy się od Litwinów, że na dworach mówiono po polsku - miło nas to zaskoczyło. Po południu nakręciliśmy scenę balu. Uczucie nie do opisania. Muzyka, stroje i taniec były dokładnie takie jak w XVI wieku.
Szkoda, że już wyjeżdżamy. Projekt „Na zawsze razem” przybliżył jeszcze bardziej i tak mocną więź z Litwinami. Teraz piszemy karteczki, które potem wsadzimy do kopert. Dzięki temu każdy do domu zabierze cząstkę nas.
PS Znowu pająk! Pokój 32 Beata, Ola, Jagoda
Dzień szósty
Ostatni cały dzień spędzony na Litwie upłynął w atmosferze spokoju i słodkiego lenistwa. Aczkolwiek zależy dla kogo =P W trakcie porannego spotkania zostały wyznaczone osoby do realizacji przeróżnych zadań, takich jak pisanie artykułu, przygotowanie prezentacji na temat projektu oraz wybór zdjęcia na okładkę filmu. Właśnie. Nie wspomniałyśmy o najważniejszym. DZISIAJ MONTAŻ FILMU!!! Po dyskusji odbyła się druga, nadzwyczaj udana sesja zdjęciowa. Fotografa i modeli wypłoszyła jednak gwałtowna i długotrwała burza. Podglądaliśmy ją z najwyższego piętra hotelu i wyglądała jak atakująca ściana wody. Coś niesamowitego!!! Ten czar kazał wyjść jej na spotkanie. Radosne biegi, tańce, przytulańce w deszczu na trawie zostały udokumentowane ;) Potem lenistwo, lenistwo i dla odmiany znów trochę lenistwa. Podczas gdy inni pracowali, my oddawaliśmy się ziemskim uciechom. Graliśmy w karty, oglądaliśmy filmy po litewsku, niektórzy spali. I musimy dodać, że nasze nadzieje upadły. Ostatnia kolacja była, jak to powiedział jeden z nas, „like piece of s…”. I miał racje. Teraz idziemy oglądać długo oczekiwany film - nasze wspaniałe dzieło, w które włożyliśmy wiele pracy…
Hip, Hip, HURRRRAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!
Wszyscy widzieli już film. To było zabawne, wzruszające do łez, nieprzewidywalne i profesjonalne. O Matko! Brakuje nam słów… Już sama prezentacja chwyciła nas za serca oraz ściskała nam gardła, że musimy już jutro to zakończyć… NIE CHCEMY WYJEŻDŻAĆ!!!! A teraz czas na dyskotekę. Zabawa pewnie będzie przednia i zapamiętana na zawsze… Jak cały wyjazd….
Pokój 33: Ewerus i Martini…
Dzień rozpoczęliśmy od sesji zdjęciowej. Fotograf ustawiał nas w odpowiednich pozycjach aby zdjęcia były ciekawe. Osoby, które chciały mieć więcej zdjęć mogły pozować dłużej. Po obiedzie wyznaczyliśmy osoby odpowiedzialne za napisanie artykułu promocyjnego, zorganizowanie wieczornej dyskoteki, zrobienia prezentacji zdjęć z sesji i zakończenia montażu filmu. Wieczorem mogliśmy zobaczyć owoce naszej pracy. Film i zdjęcia były fantastyczne. Nasza całotygodniowa praca została wynagrodzona w postaci DYSKOTEKI. Niestety jutro musimy się rozstać i jesteśmy przez to bardzo smutni.
Pokój 42 i 43 Łukasz, Piotrek, Hubert
Dzisiaj praktycznie cały dzień robiłyśmy prezentację z wszystkich zdjęć, przeznaczoną na Wielką Premierę. Bardzo ciężko było wybrać spośród tysiąca tylko dwieście pięćdziesiąt, ponieważ większość z nich była świetna. Około godziny 13 rozpętała się burza, przeszkadzając nam w pracy. Bez wahania rzuciłyśmy się do drzwi i wybiegłyśmy na dwór. Chłód na skórze to było to, czego nam było trzeba do szczęścia. Po osuszeniu wróciłyśmy do pracy. Miałyśmy mega ubaw z tworzenia prezentacji, gdyż kolejność fotek, układała się w pewną historię. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej niebezpiecznie – to była prawdziwa walka z czasem! Jednakże jesteśmy cudowne i nie odniosłyśmy porażki – zakończyłyśmy nasze dzieło jedną minutę przed końcem naszego czasu. Wmontowałyśmy muzykę w trzy minuty, lecz nie zdążyłyśmy obejrzeć prezentacji i sprawdzić jej. Strasznie się bałyśmy, że coś pójdzie nie tak, jak powinno, ale byłyśmy dobrej myśli. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Zdjęcia okazały się fantastyczne, a muzyka idealnie oddawała sens każdego zdjęcia. Jednym słowem – powinnyśmy robić to zawodowo! Dzisiejsze zakończenie projektu było bardzo wzruszające – a w szczególności film, który zobaczyliśmy dziś po raz pierwszy. Nie obeszło się niestety bez łez. Wszyscy byliśmy smutni i przygnębieni. Na pocieszenie zorganizowaliśmy dyskotekę, a piosenką wieczoru była Shakiry „Waka waka”. W tym czasie Jagoda uciekła z jedną z bliźniaczek, aby ta nauczyła ją układu tanecznego. Super. Mimo, iż to jest koniec będziemy żyli nadzieją na kolejny projekt i ponowne spotkanie z naszymi przyjaciółmi z Litwy.
Pokój 32 (Ola, Jagoda, Beata)
PS WOW! Dzisiaj dzień bez pająków! ;)