Darłówko nad morzem 2009

Darłówko nad morzem 2009

25 sierpnia – 7 września 2009 r.

2 tygodniowe wczasy dla seniorów z animatorem kultury w Ośrodku Wczasowym „LAGUNA” i licznymi atrakcjami, m.in. ogniskiem, wieczorkami tanecznymi i poetyckimi, wyborem Miss i Mistera turnusu oraz wycieczkami turystycznymi. Zapraszamy do przeczytania relacji z wczasów Elżbiety Sitarskiej – studentki Uniwersytetu Trzeciego Wieku Domu Kultury „Zacisze”, przyszłej malarki.

 

No i po wakacjach…
Rozpoczyna się nowy rok akademicki 2009/2010 Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Jeszcze po lecie została nam opalenizna, w albumie pojawiły się świeżo wywołane zdjęcia, a w moim wakacyjnym dzienniczku pozostały jedynie krótkie zapiski.
A jak było na wczasach zorganizowanych przez Dom Kultury „Zacisze” w Darółwku w dniach 25 sierpnia- 7 września 2009 r.?

Oto krótka relacja.

25 sierpnia, wtorek: Z Warszawy wyjechaliśmy, zgodnie z programem, o godz. 6.00 rano, na miejscu w Ośrodku Wypoczynkowym „Laguna” byliśmy już o godz. 15.30. Ośrodek położony jest 100 m od plaży w Darłówku Wschodnim. Wieczorem mieliśmy już pierwszy ciepły posiłek (nie warto o nim pisać).

26 sierpnia, środa: Po obiedzie zapisywaliśmy się na poszczególne zajęcia, a po południu wspólnie wybraliśmy się do kościoła z okazji święta NMP Częstochowskiej.

27 sierpnia, czwartek: O bladym świcie (godz. 7.20) obudziły nas radosne dźwięki. To pan Jan Czerwiński zwoływał wszystkich na gimnastykę. Och jak ciężko było wstać. Pierwsze ćwiczenia, skłony, przysiady… i w końcu pojawiały się na naszych twarzach uśmiechy. Pan Andrzej Nowaczyk, instruktor sportu i rekreacji, potrafił uczynić z nudnej gimnastyki wesoły taniec. W rytmie walczyków pląsaliśmy wśród drzew, pod którymi z głębokiej trawy wyglądały kolorowe główki grzybów, podobno jadalnych, jak przekonywał pan Andrzej po zjedzeniu surojadek. Przeżył. Po gimnastyce szybki prysznic i o godz. 8.00 w komplecie stawialiśmy się na smaczne śniadanie. Pani Taida Załuska - nasza opiekunka - zaprosiła nas na popołudniową wycieczkę statkiem Królem Erykiem I po morzu Bałtyckim.
Pogoda i humory dopisały. Dawno już mieszkańcy i urlopowicze Darłówka nie słyszeli tak rozśpiewanej załogi. Wieczorem na tarasie został rozegrany pierwszy turniej brydżowy, a grupa miłośników wspólnego śpiewania rozpoczęła codzienne próby. Dla kinomanów organizatorzy przygotowali filmy Alfreda Hitchcocka. Trudno było zasnąć po takiej dawce emocji.

28 sierpnia, piątek: Byliśmy na wycieczce w Darłowie. Zwiedziliśmy m.in. kaplicę św. Gertrudy, Zamek Książąt Pomorskich. Oprowadzała nas wspaniała przewodniczka pani Małgosia. Po kolacji świetnie bawiliśmy się przy muzyce mechanicznej pana Artura, zamówionej przez kierowniczkę ośrodka panią Elę, z grupą ze Śląska i Wawra.

29 sierpnia, sobota: Po całodniowych gimnastyczno-rekreacyjnych wyczynach po kolacji - chwila wyciszenia – wieczór medytacyjny.

30 sierpnia, niedziela: Nie było gimnastyki, żal. Wieczorem obejrzeliśmy film o Papieżu.

31 sierpnia, poniedziałek: Po śniadaniu pojechaliśmy do Cisowa obejrzeć z bliska wiatraki (elektrownię wiatrową, która liczy 9 dużych wiatraków i 5 mniejszych. Są to jedne z największych wiatraków w Europie, o wysokości 118 m) i zwiedzić kościółek pw. św. Stanisława Kostki, gotyk, bud. XV w. Po południu chętni mogli popływać w morskiej wodzie w Parku Wodnym w Darłówku. Najbardziej bałam się dzikiej rzeki, ale pani Taidzie udało się mnie przekonać. Co za niezwykłe przeżycie. Nie skorzystałam jednak ze zjeżdżalni 104 m i 70 m TURBO. Wolałam bicze wodne.

1 września, wtorek: Długo nie zapomnimy tego dnia. Po obiedzie odwiedził nas franciszkanin ojciec Czesław z Parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Darłówku. Opowiadał nam o swojej drodze do duszpasterstwa, nauczył nowych piosenek. Po kolacji odbyła się akademia z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, zorganizowana przez pana Andrzeja Nowaczuka. Były wspomnienia, łzy, recytacje wierszy, śpiewaliśmy patriotyczne piosenki. Pan Andrzej przygotował na tę uroczystość niezwykle wymowną scenografię.

2 września, środa: Jak każdego dnia: godz. 7.30 - poranna gimnastyka, godz. 10.00 Aerobik (zajęcia z Aerobiku i Samoobrony odbywały się naprzemiennie, co drugi dzień), godz. 13.00 - obiad, godz. 19.30 - wspólne śpiewanie. Wieczorem spotkaliśmy się z Ireną Kuncewicz malarką, poetką, podróżniczką, tworzącą w Polsce i Danii.

3 września, czwartek: Przeleciał bardzo szybko, pogoda dopisywała. Niektórych ciała znacznie się zaróżowiły, żeby nie powiedzieć pokryły się purpurą. Wieczorem obejrzeliśmy piękny film „Zatańcz ze mną”.

4 września, piątek: Zmieniła się pogoda. Nad morzem pojawiły się ciemne chmury. Sporo było amatorów wysokich fal. Woda w morzu, nagrzana przez ostatnie tygodnie, była bardzo ciepła. I tym razem, jak każdego dnia, po 12-kilometrowym marszu pan Jan Czerwiński radośnie przeskakiwał fale. Jak on kocha to nasze polskie morze. Po południu zaczęło padać.

5 września, sobota: Po południu odbył się Sportowy Turniej Przyjaźni na stołówce. Do turnieju przystąpiły 5-osobowe drużyny ze Śląska i Mazowsza. Na zewnątrz było chłodno, padał deszcz, a my rozgrzani z emocji sekundowaliśmy naszym zawodnikom. Walka o zwycięstwo była zaciekła. Bożenka stłukła sobie rękę. W programie było m.in. przeciąganie liny, rzuty do celu, przenoszenie piłeczki na łyżeczce... Wieczorem komedia i film kryminalny, gdy nagle zgasło światło w całym Darłówku. Zostałam sama z panią Taidą. Morze głośno szalało, obleciał nas strach. Przydały się chińskie świeczki zakupione za grosze w sklepienie potrzebnych rzeczy.

6 września, niedziela: Na morzu wciąż sztorm. W nagrodę za codzienne marsze z kijkami z panią Taidą zjadłam pysznego ptysia. Po kolacji spotkaliśmy się wszyscy, aby pośpiewać. Wpisaliśmy się do kroniki pod wspólnym zdjęciem i wierszem.


7 września, poniedziałek: Przy śniadaniu pani Taida podziękowała pani Eli Rudce - kierowniczce Ośrodka, panu Janowi Czerwińskiemu, Andrzejowi Nowaczukowi i wszystkim pracownikom. Przed odjazdem (godz. 9.30) przyszedł pożegnać się z nami ojciec Czesław. Do Warszawy szczęśliwie przyjechaliśmy o godz. 19.00.

Żałuje, że te kilka skreślonych w wakacyjnym dzienniczku nie oddaje cudownej atmosfery, jaka panowała przez te dwa tygodnie.

W imieniu uczestników wczasów chciałabym gorąco podziękować pani dyrektor Bożennie Dydek, za to, że myśli o nas i co roku organizuje dla seniorów tak wspaniałe wakacje. Dziękuję pani Taidzie Załuskiej, panu Janowi Czerwińskiemu, Andrzejowi Nowaczykowi. Dziękuję wszystkim pracownikom Domu Kultury „Zacisze” za niezwykle sprawną, organizację, pomoc i zrozumienie. Pierwszy raz byłam na tak udanych wczasach.