Muzyczne warsztaty szlakiem Mickiewicza

Muzyczne warsztaty szlakiem Mickiewicza

Muzyczne warsztaty szlakiem Mickiewicza na Białorusi
30 maja – 5 czerwca 2008 r.

W programie:

- zwiedzanie białoruskich Kresów Rzeczypospolitej: Brześć, Kobryń, Baranowicze, Nowogródek, Mińsk, Postawy, Wilno.
- występy Zespołu Seniorów-Emerytów „Zaciszańska Nuta” z Domu Kultury "Zacisze"
- spotkania z weteranami Republiki Białorusi.

KIERUNEK – BIAŁORUŚ

„O przyszłości nie można myśleć spokojnie, gdy się zapomina o przeszłości.”
Jan Paweł II

“KTOKOLWIEK BĘDZIESZ W NOWOGRÓDZKIEJ STRONIE...”
Słowa te napisał przed laty nasz wieszcz narodowy w balladzie „Świteź”. Ja właśnie stamtąd wróciłam oczarowana urodą krajobrazów i bogactwem kultury. O zaskoczeniach rodem z czasów radzieckich nie będę się tu rozpisywać.
Pod koniec pierwszego dnia wyprawy zespołu „Zaciszańska Nuta” w rodzinne strony Mickiewicza, Kościuszki, Ogińskiego, Orzeszkowej, Kapuścińskiego a także kilku osób z naszej wycieczki – jeden z kolegów powiedział: „Będę zmuszony do zmiany opinii na temat Białorusi”. Argumentami sypał jak z rękawa, szczególnie, że w ubiegłym roku byliśmy z wizytą u naszej siostry kresowej i, co tu kryć, Ukraina w porównaniach wypadła po prostu blado, zwłaszcza w dziedzinach, które turysta widzi gołym okiem.
A tu na przejściu w Terespolu uśmiechnięci żołnierze i celnicy, z autokaru można było spokojnie wyjść, a potem już tylko podziwiać bezkresne pola. Wszystkie zagospodarowane: rzepak po horyzont rozświetlał zieleń zbóż, przy porządnych drogach rosły zadbane szpalery starych drzew. Niestety mieszkańcy sami uprawiają swe ukochane bulby w przydomowych ogródkach, ponieważ Baćka ( powszechnie używany przydomek pana Ł.) „oczekuje” od swych naukowców nowej odmiany ziemniaka dającej wysokie zbiory!

REPUBLIKA BIAŁORUŚ

Białoruś – samodzielne państwo od 1991 roku - to kraina lasów ( 1/3 powierzchni), łąk, bagien, jezior i rzek. Tak znanych w Polsce, jak: Niemen, Prypeć czy jez. Świteź albo liczące 80 km2 jez. Narocz w dorzeczu Wilii. Widać, że o przyrodę troszczą się tu wszyscy. (Trzeba jednak przypomnieć, że przed 22 laty wielkie straty, w wyniku katastrofy w Czarnobylu, poniosła ziemia homelska leżąca w południowo – wschodniej części kraju.)
Na powierzchni 2/3 terytorium Polski żyje 10 milionów mieszkańców: 81 % Białorusinów, 11 % Rosjan, 4 % Polaków, 2,5 % Ukraińców. Rozwijająca się dynamicznie stolica liczy już dwa miliony. Kto może, ucieka z biednej wsi.

Część osób z naszej wycieczki bała się tej wyprawy, bo i trudności z załatwieniem spraw formalnych były duże, wciąż prasa donosiła o restrykcjach wobec Polaków walczących tam o wolność słowa, a zresztą Białoruś kojarzyła się nam od lat tylko z jednym nazwiskiem i ze słowem reżim.
Nie będę tu pisała o panu Ł., na szczęście nie widać było nigdzie jego portretów ani haseł propagandowych. ( Naród i tak go wybierze w kolejnych wyborach, powiedział nam przewodnik – pan Stanisław z Grodna.) Wspomnę jednak o towarzyszu W.I. Leninie, ponieważ w każdej większej miejscowości prężył się dumnie na największych placach. Na jednym to nawet miał palec wskazujący wycelowany w ... kościół.

APTEKA PRZYJECHAŁA

Kiedy nasza grupa zatrzymała się w Brześciu, by obejrzeć twierdzę z 1 poł. XIX w., usłyszałam komentarz przypatrujących się nam młodzieńców: „Patrz, jak emeryci z Polski żyją! Stać ich na wycieczki!!!
A jak żyje się na Białorusi? Co prawda mam dane sprzed trzech lat, ale chyba się nie zestarzały. „The Economist” podał wtedy wskaźniki jakości życia w skali do 100 – Polska zajęła 48 miejsce, Białoruś 111 !
Białorusini podziwiają nas za przedsiębiorczość, umiłowanie wolności i aktywność. Kiedy widzą autokar z Polski mówią: „Apteka przyjechała!” Szokuje ich ilość leków i witamin łykanych przez Polaków.

Czego szuka turysta z Polski? Wiadomo – śladów polskiej kultury i historii. Daleko nie musi szukać. Są ludzie, nazwy miejscowości, kościoły, cmentarze, pałace i zamki. Niektóre odrestaurowane, niektóre od lat w rusztowaniach, po prostu efektowne ruiny, jak np.: monumentalny zespół parkowo -pałacowy w Nieświeżu – niegdyś dumna stolica rodu, przez 400 lat będąca w rękach Radziwiłłów. W XVI wieku – jeden z nich zwany Sierotką -założył tu pierwszy stały teatr na Białorusi.
W Kobryniu zatrzymaliśmy się przed okazałym dworem marszałka Suworowa- człowieka, który stłumił powstanie kościuszkowskie. Z siedzibą tą związane są jeszcze dwa nazwiska: Aleksandra Mickiewicza – brata Adama oraz Romualda Traugutta. Jeden dwór a mamy historię Polski w pigułce.

W Baranowiczach mieszkaliśmy w nowej siedzibie braci werbistów. Są tu od 1991 r., gościliśmy też w Domu Polskim z nowocześnie wyposażonymi klasami, w których pod kierunkiem młodej krakowianki, dzieci uczą się języka i to tak efektywnie, że zdobywają wysokie miejsca w konkursach, ostatnio w Białymstoku.

Ponad 100- metrowy pałac w miejscowości Snów – dawna siedziba Rdułtowskich, został „zdobyty” przez nas siłą. Gdyby nie stanowczość i determinacja dyrektor naszego DK „Zacisze” – Bożenny Dydek - strażniczka nie wpuściłaby nas, gdyż należy dziś do wojska.

Widzieliśmy jeszcze odrestaurowany olbrzymi zamek w Mirze. Po Puszczy Białowieskiej, zamku w Nieświeżu i Południku Struvego – jest to czwarty obiekt białoruski wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Zwiedziliśmy też Grodno o niesamowicie bogatej historii, szczególnie tuż przed końcem trwania I Rzeczpospolitej. Przez miasto przepływa majestatyczny Niemen, któremu tak wiele opisów poświęciła Eliza Orzeszkowa. Jej dwór jest powoli remontowany.

W Mińsku byliśmy krótko. Co zapamiętamy? Szerokie ulice, których białoruskiej stolicy można tylko pozazdrościć, dużo zieleni i monumentalne budowle z czasów radzieckich.

MAM CHUSTECZKĘ HAFTOWANĄ

Postawy to prawie 50 – tys. miasto na Pojezierzu ( w rejonie 115 jezior i 86 rzek) niedaleko granicy z Litwą. To właśnie tu gościł nas Narodowy Chór Weteranów Wojny i Pracy . Niepotrzebnie mieliśmy tremę przed koncertem, gdyż pobyt w tym urokliwym mieście uświadomił wszystkim, że piosenka nie zna granic. Na zakończenie występu nasza dyrektor powiedziała: „Nie liekko było, no my prijechali”. A ja na pamiątkę wieczornego spotkania i wspólnej biesiady dostałam chusteczkę od solistki Anny.

W Postawach poznaliśmy księdza Andrzeja, który „wyprostował” fakty dotyczące losów kościoła, opowiedziane nam wcześniej przez przewodniczkę rodem z Kaliningradu.

Spotkania z Polonią, koncerty w kościołach i domach kultury z pewnością pozostawiły ślad w sercach wszystkich uczestników. Jednak najwięcej emocji przeżył chyba nasz szef zespołu – Jan Czerwiński – repatriant z Kazachstanu. Bardzo podobała się w jego wykonaniu partyzancka pieśń „Biełaruś moja”. Przebojem wyprawy stała się białoruska piosenka „Kosił Jaś koniczynę” śpiewana przez nas po polsku. Z zaciekawieniem słuchano też „Świtezianki”, o jej twórcy mówi się na Białorusi „nasz poeta”.

RODZINNE STRONY WIELKIEGO ROMANTYKA

Na szlaku Mickiewicza przeżyłam wiele emocji. Najpierw było Zaosie. Pośród pagórków, pól i łąk wiele lat temu polska firma budowlana zrekonstruowała zagrodę z domem krytym strzechą i ganeczkiem. Jak okiem sięgnąć żadnych sąsiadów. Porażająca samotność, ale krajobraz po prostu bajeczny. W takich właśnie „okolicznościach przyrody” przypominających naszą Suwalszczyznę, urodził się w 1798 roku twórca polskiej epopei narodowej.

25 – tysięczny dziś Nowogródek był niegdyś stolicą samodzielnego państwa ruskiego. W sercu miasta stoi dworek Mickiewiczów. Z dziwnym nabożeństwem nasza grupa przyglądała się eksponatom z epoki i reprodukcjom. Ubożuchne to wszystko było, widać, że funduszy muzeum brakuje, bo i ogród po prostu smętny.

Rozległy ryneczek robi wrażenie – klasycystyczne hale targowe, kamieniczki, kościół ojców dominikanów. To u nich najpierw uczył się mały Adam. W mieście budynki we wszystkich kolorach tęczy. Z pobliskiej Góry Zamkowej wspaniałe krajobrazy. Tuż obok znajduje się klasztor i kościół farny, w którym wysłuchaliśmy opowieści o heroicznym czynie jedenastu sióstr nazaretanek. Poświęciły swe życie za kilkudziesięciu mieszkańców Nowogródka. Hitlerowcy rozstrzelali je w pobliskim lesie 1 VIII 1943 r.

Świteź
Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie,
Do Płużyn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie,
Byś się przypatrzył jezioru.

Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego kształcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.

Byliśmy, zatrzymaliśmy się i długo podziwialiśmy urokliwe jezioro. Wszystko się zgadzało, tylko las jest starszy o prawie 200 lat i nad brzegiem stoją domki kempingowe.
Może kiedyś odwiedzimy południowo – wschodnią Białoruś, by móc zaśpiewać piosenkę „Polesia czar”.

WSCHODNIE PARTNERSTWO I KARTA POLAKA

Na koniec wieści optymistyczne. W prasie znalazłam ostatnio tytuły: Nowy kurs – bliżej Białorusi; Wschodnie Partnerstwo przybliża Białoruś do UE. Widać wreszcie też jakieś ożywienie w kołach dyplomatycznych. Jeśli chodzi o wymianę kulturalną, też są pierwsze jaskółki. Po 26 latach nieobecności w naszym kraju, 30 czerwca w Sali Kongresowej wystąpił entuzjastycznie oklaskiwany Państwowy Zespół Pieśni i Tańca Republiki Białorusi. Dzięki zaproszeniom z ambasady mogłam z całą „Zaciszańską Nutą”podziwiać kunszt artystów zza wschodniej granicy.

A jeszcze Karta Polaka to, zdaniem rodaków z Białorusi, piękny pomysł, choć trzeba wielu starań, by ją otrzymać.

Kiedy przygotowywałam się do wyjazdu, znalazłam w Internecie relację z wyprawy rowerowej po drogach i bezdrożach Białorusi. Autor podsumował ją tak: „Zawsze z przyjemnością wracam na Białoruś”.
Ach ta słowiańska gościnność!

Hanna Ciesielska

Warszawa