Koncert: Mariusz Lubomski

Mężczyzna w okularach, czarnych okularach

29 grudnia 2024, sobota, godz.19.00
Bilety:30 zł. Sprzedaż od 25.11.2024

Koncert Mariusza Lubomskiego to artystyczna propozycja na ostatni weekend 2024 roku. Artysta kojarzony szerszej publiczności z nieśmiertelnej Spacerologii. Zadebiutował na Giełdzie Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie z zespołem I z Poznania i z Torunia. Popularność zyskała wówczas piosenka grupy - Impreza w klubie harcerza. W 1987 roku zdobył pierwszą nagrodę na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Silny głos, charyzma i charakterystyczny taniec uwiódł publiczność w całej Polsce. Był to początek wyjątkowej drogi artystycznej, która trwa już przeszło 40 lat i nadal do dziś jest owocna.
Mariusz Lubomski to wykonawca muzyki z pogranicza piosenki autorskiej, poezji śpiewanej, garażowego undergroundu, francuskiej piosenki kabaretowej, czy klimatów Toma Waitsa. To muzyka piękna, trafiająca do serc i najgłębszych zakamarków słuchaczy. Jak sam kiedyś o sobie śpiewał: "Nieszkolony głos, mało znana twarz, repertuar ambitny nie dla mas". 

   Lubomskiemu będą towarzyszyć:

  •    Michał Rybka instrument klawiszowy,moog,gitara basowa, kontrabas
  •    Michał Dykban gitary
  •    Maciej Domagalski  perkusja
  •    Beniamin Gołasz realizacja dźwięku.

Teresa Drozda o Mariuszu Lubomskim:
 To wspaniały,precyzyjny w każdym calu przekaz. Znakomity w warstwie tekstowej,muzycznej,wokalnej i wizualnej. Obrany ze    wszystkiego co zbędne Wyśmienity. Sam zachwyt.

Michał Taciak, dziennikarz kulturalny o Mariuszu Lubomskim:

Mariusz Lubomski to w rodzimej piosence zjawisko osobne. Powiedziano o nim kiedyś: szeroko znany w wąskich kręgach i chyba należy to czytać jako komplement. Zwłaszcza że sam artysta wcale tych kręgów poszerzać nie zamierza. Od kilku dekad konsekwentnie i zręcznie wymyka się klasyfikującym etykietom. Ani to pop, choć dźwięki przyjazne, a przekaz czytelny. Ani to alternatywa, choć zbyt dużo tu refleksji, by ją udźwignęło rozleniwione, masowe ucho. Istny eklektyzm, w którym blues spotyka się z kabaretem, a funky z bossa novą. Nawet szufladka „piosenka autorska”, w której od zawsze funkcjonuje, jest ciut nietrafiona, zważywszy na to, że autorem śpiewanych przez siebie tekstów nie jest (cóż jednak z tego, skoro włada cudzym słowem niczym własnym, błyskotliwie i autentycznie, co potrafią jedynie najwięksi?). Piosenka aktorska? Może troszeczkę – jego bycie na scenie, charyzma, choreografia (genialna!) mogą nasuwać i takie tropy.

„Piosenki o naturze ludzkiej są zawsze ciekawe” – powiedział w pewnym momencie koncertu artysta. Owszem, ale pod warunkiem, że są inteligentne. I tu tkwi klucz do Lubomskiego. Inteligencja. Nie tylko w tekstach – te, autorstwa Sławomira Wolskiego czy Jana Wołka, są bezsprzecznie znakomite – ale i w umiejętności ich przekazania. Wyśpiewać słowo to nie to samo, co słowo zinterpretować. Lubomski w tej dziedzinie to klasa mistrzowska. Snuje swoje opowieści raz to melancholijnie, raz dowcipnie, zawsze trafnie i prawdziwie, co sprawia, że można, nawet trzeba, mu wierzyć. Wie, o czym śpiewa i co chce przekazać, co przecież normą wśród wykonawców nie jest, choć kilka zacnych przykładów na szczęście w świecie piosenki znaleźć można. I tak jak Włosi mają Conte’a, Francuzi i Belgowie Brela, Amerykanie Waitsa, my mamy Lubomskiego. I bardzo nas to cieszy, czego dowiedliśmy podczas wczorajszego koncertu i to nie tylko przy „Spacerologii”.