Wystawa UTW online: Moje drzewa
6 stycznia 2021
Zapraszamy do obejrzenia wystawy "Moje drzewa" autorstwa pędzla naszej studentki UTW Grażyny Marii Białobrzeskiej- Zamorskiej, humanistki, estetki, lekarki medycyny, poetki reportażu.
Tak o swojej przygodzie malarskiej wspomina:
Maluję od dzieciństwa.
Pierwszy rysunek, a były to różyczki z rodzinnego porcelanowego serwisu, namalowałam grubym ołówkiem stolarskim na niemieckich kwitach z browaru. Browar znajdował się w Mławie przy ul. Browarnej. Po wojnie w budynku tym mieściła się moja szkoła podstawowa. Na niemieckich kwitach, po drugiej czystej stronie uczyliśmy się pisać pierwsze litery.
W mojej rodzinie wszyscy pięknie rysowali, taki rodzinny gen. Grali na instrumentach, śpiewali. Pamiętam, że na spotkaniach rodziców z przyjaciółmi wszyscy na zmianę recytowali „Pana Tadeusza”.
Lubiłam malować.
Studia rozpoczęłam na Akademii Medycznej w Warszawie. W tym czasie zafascynowałam się muzyką poważną. Chodziłam na koncerty i spotkania z panią Jadzią do Filharmonii. Z ciekawością odwiedzałam galerie.
Na II roku studiów wyszłam za mąż i przenieśliśmy się do Łodzi. Naukę kontynuowałam na Akademii Medycznej.
Pierwsze w życiu farby kupiłam w Łodzi w sklepie przy ul. Piotrowskiej.
Pierwszy mój prawdziwy dorosły obraz „Plaża” powstał na drzwiach łazienkowych (od wewnątrz).
Moja koleżanka ze studiów zapamiętała mnie, jako dziewczynę w czerwonych szpilkach, biegnąca za tramwajem. Po zajęciach śpieszyłam się do naszych córeczek Ewuni i Elżuni.
Na V roku studiów wróciliśmy do Warszawy i zamieszkaliśmy na poddaszu na Mokotowie.
W Akademii Sztuk Pięknych dowiedziałam się, że w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym im. Stanisława Moniuszki w Pałacu Szustra działa Klub Plastyków Amatorów. Pierwsze szlify zdobywałam u malarzy Marii Józefy Rotwand i Jerzego Baurskiego. Pracownia mieściła się w Muzeum im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni. Spotkałam tam dużo przedwojennej inteligencji.
W wieku 60. lat z przyczyn zdrowotnych przeszłam na emeryturę. W szpitalu poznałam znakomitą rzeźbiarkę Barbarę Zdrożynę, dzięki której znalazłam się w gronie jej przyjaciół: muzyków, malarzy.
Z mieszkania na Muranowie miałam blisko do Zamku Królewskiego. Tam pracownię malarską prowadził malarz Lech Żurkowski. Malowałam wśród bardzo zdolnych, ciekawych osób. Razem jeździliśmy na plenery malarskie.
Pamiętam dzień, kiedy szłam na zebranie do Klubu Lekarza pod Gigantami w Alejach Ujazdowskich. Po drodze napotkałam ogłoszenie o naborze do Akademii Sztuk Pięknych. Złożyłam deklarację, przyniosłam swoje prace i zostawiłam w korytarzu Akademii. Profesor Włodzimierz Szymański zakwalifikował mnie. Prawie przez trzy lata chodziłam na zajęcia. Bardzo dużo wtedy się nauczyłam. Malowaliśmy przy muzyce. Młodzież słuchała żywej, głośnej, ja poważnej. Nie zależało mi na kolejnym dyplomie ze studiów, a jedynie na odkrywaniu siebie przez sztukę. Na malowaniu. Nie chciałam zdawać egzaminów z filozofii marksistowskiej i języka angielskiego.
Przeprowadziliśmy się do Marek pod Warszawą. Tu chcę stworzyć swoją galerie. Mam nadzieję, że kiedy wróci normalność zaproszę moich przyjaciół do mojej pracowni.
Bliskie są mi słowa Jerzego Zawieyskiego "Drzewa nie istnieją osobno ani samotnie. Tym, co je łączy, to korzenie."
Grażyna Maria Białobrzeska-Zamorska urodziła się w Mławie w 1937 r. w rodzinie nauczycielskiej. Była lekarzem medycyny. Jest obywatelką świata, jest Europejką. Kocha swój kraj. Martwią Ją wojny, niesprawiedliwość społeczna, głód, choroby, zacofanie, ciemnota, zachłanność. Zgłębia tajniki różnych religii.