Spotkanie wspomnieniowe Sybiraków

Portret świętego Z. Felińskiego

26 października 2022

Spotkanie Sybiraków z Koła Terenowego Związku Sybiraków Warszawa Praga Północ imienia Św. Arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, podczas którego wspominaliśmy naszych przyjaciół i pobyt na Syberii.

Poznaliśmy historię pani Janiny Porowskiej (z domu Pogorzelska) wraz z rodziną:

mama Marianna Pogorzelska 45 lat, w zaawansowanej ciąży, z której  1 lipca 1940 roku urodził się na Syberii Jan Pogorzelski, siostra Regina Kropiewnicka (Pogorzelska) 18 lat, ja Janina  13 lat, Bogdan Pogorzelski 10 lat,  Józef Pogorzelski 7 lat, Adam Pogorzelski 3 lata.

13 kwietnia 1940 roku przyszli w nocy z ostrą bronią i zaczęli krzyczeć: macie pół godziny na spakowanie i wychodzić. Przyjechały furmanki z miejscowości Sokoły, płaczących i krzyczących, załadowali nas na furmanki i zawieźli do Łap na stację, tam załadowali nas do bydlęcych wagonów. Dwa dni staliśmy na stacji w Łapach w tych wagonach, zanim pociąg ruszył. Cztery dni jechaliśmy do rosyjskiej granicy. Nie pozwalali wychodzić z wagonów, raz dziennie dostawaliśmy zimną wodę. Po czterech dniach, przekroczyliśmy granicę i od granicy dostawaliśmy jeden raz dziennie zupę i na postojach pozwalali za potrzebą koło wagonu. Podróż trwała dwa tygodnie. Dojechaliśmy do miejscowości Kokczetaw. Potem, załadowali nas na ciężarówki i jechaliśmy 150 km do Nikolska. Tam, zakwaterowali nas i  wszystkie siedem rodzin Polaków które razem z nami zostały wywiezione, w niezamieszkałym, pustym domu. Po dwóch dniach, porozdzielali nas po domach miejscowych ludzi. W kołchozie w Nikolsku przebywaliśmy 6 lat. Pracowaliśmy cały czas bardzo ciężko na kołchozowych polach w okropnych warunkach: głód, wszy, przeraźliwe zimno, mordercze upały, kleszcze itp. Za tą ciężką pracę na kołchozowych polach zarobek był bardzo mały, za 400 trudno dni, które w sezonie pracy na polu, cała rodzina wypracowała, na zimę dostaliśmy 40 kg pszenicy dla 7-osobowej rodziny.

Zimą trudniliśmy się robieniem na drutach swetrów i skarpet. Miejscowi mieszkańcy zatrudniali nas do wyrobu "kiziaków" - opału na zimę. Była to bardzo ciężka praca. Trzeba było wymieszać owczy nawóz że słomą i z tego uformować kostki. Za tę pracę płacili nam produktami spożywczymi, które pomogły jakoś przetrwać ciężkie i mroźne zimy. Siedmioletni brat, Józef Pogorzelski, kiedy my pracowaliśmy w polu, brał rocznego brata Jana, który się tam urodził i pracował przy wypasie krów. Krowy były chore na berkulozę .

 Adres gdzie przebywali: Sewerokazakstańskaja Obłaść Aritałskij Rejon, sieło Nikolsk, Burłuck