Śpiewnik Patriotyczny na Zaciszu
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI – TWÓRCA NIEPODLEGŁEJ POLSKI
11 listopada 2021, czwartek, godz. 16.00
Udział bezpłatny. Obowiązują zapisy: Informacja DK Zacisze lub utw@zacisze.waw.pl
Preferowany strój w barwach narodowych.
Tradycją stało się, że w tym bardzo ważnym dla Polaków dniu wspólnie śpiewamy pieśni patriotyczne, m.in. „Piechota", „Pierwsza Brygada", „Jedzie, jedzie na kasztance" i radujemy się z odzyskania niepodległości. Spotkanie ma charakter integracyjno-patriotyczny. W programie pieśni legionowe i ułańskie z 1918-1920.
Prowadzenie:
- Waldemar Mieleszczuk
Akompaniament:
- Zbigniew Wójcik, akordeon
Gospodarze:
Scenariusz autorskiego spotkania przygotowanego przez Waldemara Mieleszczuka, studenta UTW DK Zacisze:
Dzień dobry! Mam zaszczyt powitać Państwa w progach naszego Domu Kultury „ZACISZE” na warszawskim Targówku. Spotkaliśmy się tutaj, by uczcić nasze Święto Niepodległości, a bohaterem spotkania jest Marszałek Józef Piłsudski. Uzyskanie przez Polskę niepodległości przed 103 laty nierozerwalnie połączona jest z osobą Józefa Piłsudskiego, twórcy Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej.
Piłsudski po odmowie przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austrii został osadzony w więzieniu w Magdeburgu.
Za te zasługi na wniosek wszystkich stronnictw polskich, Rada Regencyjna dekretem z dnia 11 listopada 1918 roku mianowała Józefa Piłsudskiego Naczelnym Wodzem organizującego się Wojska Polskiego, a następnie Naczelnikiem Państwa.
Pragniemy przybliżyć Państwu postać Marszałka, jego wypowiedzi, przemówienia i treści rozkazów.
Towarzyszyć nam będą pieśni i piosenki „legionowe”. Przed Państwem wystąpią dwa zespoły śpiewacze Domu Kultury „Zacisze”- zespół wokalno-estradowy „Zaciszańska Nuta” oraz męski zespół „Żurawie” działające w ramach Uniwersytetu III Wieku. Instruktorem obu zespołów jest pan Zbigniew Wójcik.
Przypomnijmy, że w 1928 r. powstał Związek Sybiraków powstał Związek Sybiraków. Podczas zjazdu 1 lipca 1928 nadano jednogłośnie godność członka honorowego związku Józefowi Piłsudskiego
Jest to nasz pierwszy występ po wybuchu pandemii w marcu 2020 roku. Bądźcie wyrozumiali, śpiewajcie razem z nami!
Wracajmy do Marszałka…
Tak w Promyku w 1903 roku pisze osobie: „Urodziłem się na wsi, w szlacheckiej rodzinie, której członkowie zarówno z tytułu starożytności pochodzenia, jak i dzięki obszarowi posiadanej ziemi należeli do rzędu tych, co niegdyś byli nazywani „bene nati et possesionati” (w tłumaczeniu – „dobrze urodzony i posiadający ziemię”). Jako possesionatus nie zaznałem długo żadnej troski o materialne rzeczy i otoczony byłem w dzieciństwie pewnym komfortem. A, że rodzeństwo moje było liczne i rodzice względem nas byli bardzo łagodni i serdeczni, mógłbym nazwać swe dzieciństwo - sielskiem, anielskiem. Mógłbym – gdyby nie zgrzyt jeden, zgrzyt, który sępił czoło ojca, wyciskał łzę z oczu matki i głęboko się wrażał w mózgi dziecięce. Tym zgrzytem było świeże wspomnienie o klęsce narodowej 1863 roku (urodziłem się w 1867 r.). Matka, nieprzejednana patriotka, nie starała się nawet ukrywać przed nami bólu i zawodów z powodu upadku powstania, owszem wychowała nas, robiąc właśnie nacisk na konieczność dalszej walki z wrogiem ojczyzny. Od najwcześniejszego dzieciństwa zaznajamiano nas z utworami naszych wieszczów, ze specjalnym uwzględnieniem utworów zakazanych, uczono historii polskiej, kupowano książki wyłącznie polskie. Matka z naszych wieszczów najbardziej lubiła Krasińskiego, mnie zaś od dzieciństwa zachwycał zawsze Słowacki, który też był dla mnie nauczycielem zasad demokratycznych. Poza książkami tyczącymi się Polski czytałem dosyć dużo najróżnorodniejszych książek, wszystko co mi tylko nawinęło się pod rękę. Najwyższe wrażenie sprawiały na mnie książki opisujące byt narodów klasycznych - greków i rzymian. Prawdopodobnie dlatego, że były przepełnione szczegółami walk o Ojczyznę i opisami bohaterskich czynów. Oprócz tego byłem rozkochany w Napoleonie i wszystko, co się tego mego bohatera tyczyło, przejmowało mnie wzruszeniem i rozpalało wyobraźnię. Wszystkie zaś marzenia moje koncentrowały się wówczas koło powstania i walki orężnej z moskalami, których z całej duszy nienawidziłem”.
A wszystko zaczęło się w Zułowie na Wileńszczyźnie …Tam urodził się 5 grudnia 1867 roku Józef Klemens Piłsudski. A kiedy w 1874 roku, rezydencja rodzinna doszczętnie spłonęła, Piłsudscy zdecydowali się przeprowadzić do Wilna.
Proszę posłuchajcie pieśni:
„Tam w Zułowskim dworku ” na melodię „O mój rozmarynie”.
Z przemówienia w Wilnie 1928 roku: „Jedne z najmilszych wspomnień, jakie mam i jakie przeżyłem, jest Wilno, miasto moje rodzinne. I nieraz o Wilnie myślałem, do Wilna tęskniłem. Miłe miasto. Rzędem biegną mury, co mnie dzieckiem niegdyś pieściły, co kochać wielkość prawdy uczyły, miłe miasto z tylu, tylu przeżyciami. Miasto – symbol naszej wielkiej kultury państwowej ongiś potęgi. Dynastia Jagiellonów, co nad wieżyczkami Krakowa i wieżami Wilna potężnie niegdyś panowała. Wilno Stefana Batorego, co uniwersytet zakładał i mieczem nowe granice wybijał. Wielcy poeci i wieszcze co naród pieścili słowem i w czar zakuwanemi słowami życie narodowi dawali. Nie gdzieindziej, jak tu, w tej samej szkole, gdzie ja biegałem, w tych murach, pięknie wołających do Boga, uczyli się jak ja kiedyś w przeklętej rosyjskiej szkole. Wszystko piękno w mej duszy przez Wilno pieszczone. Tu pierwsze słowa miłości, tu pierwsze słowa mądrości, tu wszystko, czym dziecko i młodzieniec żył w pieszczocie z murami i w pieszczocie z pagórkami. Jedno z najpiękniejszych miast w świecie”.
Zapraszamy do Wilna!: -
„Walc Wileński” słowa: Aleksander Śnieszko
muzyka: Aleksander Kalinow
We wspomnieniach Józefa Piłsudskiego częściej niż ojca wspomina matkę Marię, autorytet i osobę niezwykle patriotyczną, dbającą o odpowiednią edukację swoich dzieci.
„Zaznaczyć jeszcze dla ścisłości muszę, że matka od najwcześniejszych lat starała się rozwinąć w nas samodzielność myśli i podniecała uczucie godności osobistej, które w moim umyśle formułowało się w sposób następujący: Tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonanie i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem”.
Po śmierci Józefa Piłsudskiego zrealizowano jego ostatnią wolę i przeniesiono szczątki jego Matki z cmentarza w Sugintach na wileński cmentarz Na Rossie. Obok trumny złożono kryształową urnę z sercem Marszałka.
Zaśpiewajmy jedną z pieśni patriotycznej końca XIX wieku:
„Jak długo w sercach naszych” tekst: Konstanty Krumłowski Muzyka: ks. Władysław Piątkiewicz.
Po wybuchu pierwszej wojny światowej 28 lipca 1914 roku (wojna austriacko- serbska), już 3 sierpnia powstała na krakowskich błoniach I Kompania Kadrowa, licząca 144 żołnierzy, pod dowództwem Tadeusza Kasprzyckiego.
Na rozkaz Józefa Piłsudskiego, 6 sierpnia 1914 roku Kompania wyruszyła z Oleandrów do zaboru rosyjskiego.
Był to pierwszy regularny oddział Wojska Polskiego od czasów Powstania Styczniowego, powołany do walki o niepodległość Rzeczypospolitej.
Posłuchajmy, co mówił o tym wydarzeniu Piłsudski w przemówieniu w Krakowie w 1922 roku:
„Kiedym w dniu 6-tym sierpnia mówił do generała Sosnkowskiego, że czeka nas śmierć, lub wielka sława, wierzcie mi koledzy, bardziej w tę śmierć niż w sławę wierzyłem. Po roku naszych walk legionowych byłem naprawdę zdziwiony, że nasza garstka jeszcze żyje, że nie została jeszcze zupełnie zapomniana w tym pożarze dziejowym. W moim rachunku, który wówczas robiłem, jedna pozycja dawała mi pewność siebie. Byliśmy wtedy pełni dumy żołnierskiej i sławy. Bez długich przygotowań staliście się wybitnym żołnierzem”.
Pierwsza polska pieśń żołnierska z okresu I wojny światowej, to „Pierwsza Kadrowa”. Powstała na początku sierpnia 1914 roku właśnie w I Kompani Kadrowej.
Autorami tekstu są żołnierze Kadrowej: - Tadeusz Ostrowski pseudonim „Oster” oraz - Wacław Kazimierz Graba – Łęcki. Melodia pochodzi z piosenki ludowej.
Po roku walk 5 sierpnia 1915 roku w Ożarowie pod Lubartowem Marszałek mówił: „Żołnierze! Rok temu z garścią małą ludzi źle wyposażonych, rozpocząłem wojnę. Cały świat stanął wtedy do boju. Nie chciałem pozwolić, aby w czasie, gdy na żywym ciele naszej Ojczyzny miano wyrąbywać mieczami nowe granice państw i narodów, samych tylko Polaków przy tym brakowało. Nie chciałem dopuścić, by na szalach losów, ważących się nad naszymi głowami, na szalach, na które miecz rzucono, zabrakło polskiej szabli. Żołnierze i towarzysze broni! Rok ciężkiej pracy minął! Pracy tak ciężkiej, tylu obstawionej przeszkodami, że gdy obejrzymy na nią, dziw bierze, że istniejemy, że dawno już rodzime bory nie szemrzą po nas swej pieśni żałobnej, po nas, po polskich żołnierzach z wielkiej wojny 1914 – 1915 roku.
„Chłopcy! Naprzód! Na śmierć, czy na życie, na zwycięstwo, czy na klęski – idźcie czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania!”
Pieśni żołnierskie powstałe w tym czasie przypominały o miłości do Ojczyzny, podtrzymywały żołnierzy na duchu, dodawały sił do walki.
Posłuchajcie Państwo jednej z najpopularniejszych pieśni żołnierskich legionowych: „Przybyli ułani pod okienko”. Powstała w 1914 roku. Autorem tekstu do melodii ludowej jest Feliks Gwiżdż ( 1885 – 1952 ), dziennikarz, literat, działacz niepodległościowy, a przede wszystkim oficer Legionów.
W Kolonii Dubniak w dniu 6 sierpnia 1916 roku, tak przemawiał do swoich żołnierzy: „Żołnierze! Dwa lata minęły od pamiętnej naszemu sercu daty - 6 sierpnia 1914 roku, gdy na ziemi polskiej dźwignęliśmy naszymi rękami zapomniany dawno sztandar wojska polskiego, w obronie Ojczyzny stającego do boju. Dopóki stoję na waszym czele, będę bronił do upadłego, nie cofając się przed żadną ofiarą tego co jest naszą własnością i co oddać musimy w całości nienaruszonej naszym następcom - naszego honoru żołnierza polskiego.”
Przedstawimy teraz zabawną piosenkę, opisującą pewne wydarzenie na terenie legionowych koszar, którego bohaterem jest młody legionista i jego dowódca: „Czerwona Kalina jagody rodziła”.
Najsłynniejszy koń w historii Rzeczypospolitej to ulubiona klacz bojowa Marszałka Piłsudskiego - Kasztanka. Kiedy w sierpniu 1914 roku w majątku Romerów zjawiła się grupa strzelców z I Brygady Legionów, żona właściciela Maria Romerowa, kierując się pobudkami patriotycznymi, podarowała im kilka koni - wśród nich była Fantazja - niezbyt wysoka klacz o maści kasztanowej, z biała strzałką na łbie. Komendant Piłsudski z ofiarowanych koni wybrał właśnie ją na swojego wierzchowca, zmieniając jej imię na Kasztanka. Kasztanka wiernie towarzyszyła swojemu właścicielowi podczas trudów wojennych i bitew.
Między Piłsudskim a Kasztanką zaistniała wyjątkowa więź. Poza swoim panem nie uznawała nikogo. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Kasztanka brała udział w uroczystych defiladach, marszach oraz w imieninach swojego pana w dniu 19 marca. Marszałek ostatni raz dosiadł Kasztankę podczas defilady 11 Listopada 1927 roku na Placu Saskim w Warszawie. Podczas drogi powrotnej z Warszawy do Mińska, doznała w pociągu urazu i wkrótce padła.
Wypchaną Kasztanke przechowywano w muzeach aż do zakończenia II wojny światowej.
We wrześniu 1945 roku podczas inspekcji Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, marszałek Michał Rola Żymierski zauważył wypchaną Kasztankę. Poznał ją jako dawny oficer w I Brygadzie Legionów Polskich i mówiąc: „Poznaję to bydlę, już mnie raz kiedyś kopnęła, nie ma potrzeby tych szczątków przechowywać”. Skóra Kasztanki została ze zbiorów usunięta i zniszczona. Nie była to pierwsza ani ostatnia pamiątka odzyskania przez Polskę niepodległości, którą spotkał taki los…
Posłuchajmy pieśni z 1914 roku: „Jedzie, jedzie na Kasztance” - Pieśń o Wodzu Miłym. Autorem tekstu do melodii ludowej jest Wacław Biernacki pseudonim „Kostek”. W 1927 roku w Kaliszu tak mówił: „Przemawiam w 13-tą rocznicę wymarszu z Krakowa, w 13-tą rocznicę naszych urodzin. Nie ma już żadnej wątpliwości co do faktu historycznego, a mianowicie: w 1914 roku kiedy na świecie wybuchła wojna, nikt o Polskę, jako o Polskę, krwi nie chciał przelewać i nie dążył do tego w swych celach politycznych. My, jako legioniści, zrobiliśmy wstęp do możliwości przelania krwi za Polskę. Nie dla kogo innego, a jedynie dla Polski”.
„Piechota” – ta popularna pieśń była reprezentacyjnym śpiewem piechoty w Legionach Polskich. Powstała w 1918 roku. Twórcą melodii i słów jest Leon Łuskino kompozytor i literat, oficer Legionów. Za twórcę tekstu podawany jest również Bolesław Zahorski, pseudonim „Lubicz”.
Pieśń ta ogromne powodzenie zdobyła dopiero w latach międzywojennych, stając się jedną z najbardziej lubianych pieśni żołnierskich XX wieku. Bardzo chętnie śpiewana w czasie pierwszej wojny światowej była piosenka – „Hej! Hej, ułani! Nieznani są jej autorzy.
Zaśpiewają „Żurawie”: „Marsz Pierwszej Brygady” - znany także pod tytułami: „Pierwsza Brygada” lub „My Pierwsza Brygada” to najbardziej reprezentacyjna pieśń utworzonych przez Józefa Piłsudskiego Legionów Polskich i zarazem najsłynniejsza polska pieśń z okresu I wojny światowej i dwudziestolecia międzywojennego. Powstała w 1917 roku. Autorami tekstu są dwaj legioniści: Tadeusz Biernacki i Andrzej Hałaciński. Melodię zapożyczono z repertuaru armii carskiej - to marsz M. D. Tomnikowskiego „Przed rozstaniem” jest jej pierwowzorem. Od 2007 roku jako pieśń reprezentacyjna Polskich Sił Zbrojnych funkcjonuje oficjalnie pod tytułem „Marsz Pierwszej Brygady”.
Na spotkaniu w Warszawie, zorganizowanym przez Zrzeszenie b. wojskowych w 1918 roku, tymi słowami kończył swoje przemówienie Józef Piłsudski: „Koledzy! Zakończę okrzykiem, za który dziadowie i ojcowie nasi umierali, zakończę okrzykiem, za który nasi koledzy krwią serdeczną broczyli: Koledzy! Niech żyje Polska!”.
12 maja 1935 r., w Belwederze o godz. 20.45 zmarł marszałek Józef Piłsudski.
W czasie uroczystości pogrzebowych na Wawelu prezydent Ignacy Mościcki mówił: „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej”.
Śmierć marszałka Piłsudskiego była dla polskiego społeczeństwa szokiem.
Józef Piłsudski spoczął w krypcie Pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Trumna Naczelnika została tam przeniesiono z królewskiej krypty św. Leonarda, na polecenie kard. Adama Sapiehy.